Harmony Clean Flat Responsive WordPress Blog Theme

Wódka, zimno i ser własnej roboty

11.11.08 Kasia i Przemo 1 Comments Category : ,

U nas jak zwykle w czasie (i nie w czasie) podróży - zmiany, zmiany, zmiany... jak wiatr zawieje :).
Dojechać na Ukrainę - bez problemu. Z Wrocławia wyjechaliśmy o 16:00, a o 7:00 byliśmy już we Lwowie. Przyjemnie, we Wrocławiu na stopa czekaliśmy niecałe 30s żeby przejechać z jednym kierowcą prawie całą Polskę, aż pod Leżajsk, po drodze zatrzymując się na herbatę u jego znajomej i z kilkoma innymi mniejszymi przystankami dojechaliśmy... w Leżajsku gorzej nie było, bo już za miastem zatrzymał nam się Ukrainiec, który jechał aż do Lwowa - no i my razem z nim.
Granicę przeszliśmy bez problemów, wypełniając przy okazji te ich bezsensowne formularze trzęsącą się z zimna ręką (i zapomnieliśmy Panom celnikom długopisu oddać :p).
Niestety nie udało nam się znaleźć we Lwowie żadnego hosta, u którego moglibyśmy pomieszkać (w zasadzie to znaleźliśmy, ale nie mogliśmy się dodzwonić), więc znaleźliśmy w internecie telefon do kobiety, która oferowała u siebie kwaterę. Umówiliśmy się na 15$ za naszą dwójkę/doba. Pierwszego dnia spaliśmy jeszcze na łóżku. Drugiego - u Pani w domu spało już 9 osób no i jakoś tak wyszło, że wylądowaliśmy na podłodze, a dwójka ludzi to nawet w kuchni spała :). Ale było całkiem fajnie :). I choć nikt nie robił problemów Pani było trochę chyba niezręcznie... ale z czegoś musi żyć.
Po Lwowie przyszedł czas na Kijów.
Wyjechaliśmy tramwajem najdalej jak się da w stronę stolicy... i łapiemy.
Łapiemy.
Łapiemy.
Łapiemy......
W końcu coś się zatrzymało.

- my do Kijowa jedziemy...
- ee?
- do Kijowa...
- aa... wam na kijowsko trase trzeba
- tak, na kijowsko trase!
- no, to wsiadajcie
- (nauczeni tym co wyczytaliśmy w internecie) ale za darmo?
- ee, za darmo, to nic nie ma, panie!

Łapiemy.
Łapiemy...

- dzień dobry, my na kijowsko trase chcemy!
- na kijowsko trase.. no to wsiadajcie
- za darmo?
- panie, a kto was do Kijowa powiezie za darmo...

Łapiemy.
Łapiemy.
Łapiemy...
Idziemy siku na stację benzynową obok.
Łapiemy.
Piszemy sms'y do znajomych ile to może kosztować pociąg ze Lwowa do Kijowa...
Łapiemy..
Łapiemy...
Przemarzamy
Łapiemy.
Rezygnujemy.
No. I tak to właśnie nasz stop do Kijowa wyglądał. Bo trzeba zaznaczyć, że na Ukrainie było niesamowicie zimno. Byliśmy poubierani w kilka warstw ubrań, grube kurtki, rękawiczki, czapki i dwa kaptury... to nic - i tak było porażająco zimno. Bo zimno na Ukrainie, to chyba to co przeszkadzało nam najbardziej. To taki niesamowicie przynikający w najgłębsze zakamarki ziąb... i to był też jeden z powodów dla których zmieniliśmy plany i nie staliśmy dalej czekając na upragnionego stopa do Kijowa...
Na dworcu okazało się, że nie kwota za pociąg nie leżała nam za bardzo. I z miejsca...

- zdążymy do tego Sztokholmu na samolot zajeżdżając po drodze w Bieszczady?
- zdążymy!

I tak się wszystko zmieniło... wypiłem jeszcze przed wyjazdem swój ostatni alkohol w życiu - żurawinowa nalewka za 7 hrywien :) - żeby od urodzin (10.11) całkowicie zaprzestać - tak jak Kasia już od jakiegoś czasu :). Także żyjemy zdrowo i kolorowo :).
do granicy również stopa złapac nie szło, więc do Medyki przejechaliśmy się Marszrutką.
Na Ukrainie byliśmy pierwszy raz.
Nie spodziewaliśmy się aż tak pięknego Lwowa... bardzo stare miasto, może byłoby ładniejsze gdyby było odnowione? A może właśnie w tej naturalności kryje się jego urok...
Nie spodziewaliśmy się chyba aż tak smutnych ludzi. Bo w Iranie też ludzie byli bardzo biedni, było im ciężko... ale nie mieli wyrysowanego na twarzach takiego zniechęcenia, znużenia życiem i... poprostu nędzy w jakiej żyją. Tylko dlaczego? Czym różni się biedny Iran od biednej Ukrainy? Przecież to w Iranie mają zakaz śpiewania, tańczenia, zabawy... czegokolwiek co przynosi radość. I my chyba wiemy dlaczego - w Iranie mają zabroniony równiez... alkohol. Na Ukrainie nie - i jaki jest tani...
Wódka
Ukraińcy sprawiają wrażenie osób, którzy w zyciu nie widzą już niczego poza alkoholem... bo jakby nie było alkoholu, to co by było? Dla niektórych ludzi - chyba już nic...
Ale my wywozimy z Ukrainy jak najbardziej pozytywne wrażenia.
No i ten ukraiński kwas chlebowy, ukraińska chałwa... no i to ostatnie piwo nawet :)
A z Ukrainy... w Bieszczady - odwiedzić Kasiową rodzinę :). Tak, na 2 noce.
Jeszcze resztki jesieni, trochę gór, NIESAMOWITE widoki.
I to jedzenie. Poprostu mają tak pyszne, że po śniadaniu pokładaliśmy się z bólu brzucha... tak było dobre, że nie mogliśmy się opanować i wciskaliśmy aż nam do gardeł podchodziło :). Chleb prosto z pieca, świeże mleko od krowy i ten niesamowity ser własnej roboty... nie ma to jak na bieszczadzkiej wsi... :).
Po chwili wypoczynku w Bieszczadach zebraliśmy się dalej. Stop do Wrocławia zupełnie bezproblemowy... wyjechaliśmy spod Sanoka ok 13:00, a o 20:00 już byliśmy we Wrocławiu. Najciekawszy motyw to para, która zatrzymała się dla nas przy wjeździe na początek A4 pod Krakowem... bo stopa nie łapaliśmy. Schodziliśmy sobie ślimakiem na autostradę, a na dole czekało na nas auto z pytaniem czy może nie jedziemy do Wrocławia :) Wokół nas zawsze dzieje się jakaś magia... :).
Teraz jesteśmy u Kasi w Trzebnicy i jutro rano będziemy ruszać w stronę Szwecji... a teraz Kasia za plecami majstruje mi z jednodniowym opóźnieniem tort urodzinowy :). Także... będzie słodko :)

kobiety i wagi :) na bazarze z ciastkami

Cmentarz Łyczakowski

pranie w podwórku

dredziol łapie stopa :)

kościół w Stefkowej

Solina...

RELATED POSTS

1 comments

  1. Ja z Ukrainy :) bardzo ciekawie było czytywać "myśl ze strony":) ale nie wszystko tak źle naprawdę. podróżuję autostopem, bez problemów:) prosto oni widzieli, wy cudzoziemcy, temu chciały wziąć z was pieniądze. a we Lwowie znam ludzi, które mogą dać nocleg zadarmo. Was znalazłam po HC, ale tam jeszcze nie ma mojego profilu. Ale mam blog, możecie spojrzeć:) studiuję polski, wybaczycie za błędy:) z wami będę przyjaźnił się:) jesteście wesołe

    OdpowiedzUsuń