Harmony Clean Flat Responsive WordPress Blog Theme

Korea na zimno | Korea served cold

6.12.14 Kasia i Przemo 3 Comments Category :

IMG_0592

[PL] Do Korei Płd. przypłynęliśmy promem i zgodnie stwierdziliśmy, że płynięcie statkiem jest o wiele przyjemniejsze niż latanie samolotem. Można pochodzić, poleżeć, pójść na kawę, pójść coś zjeść, porobić jogę… a jak się płynie z Japonii to i darmowe sento się na pokładzie znajdzie :) Nas szczerze mówiąc po przejechaniu 2700km w 7 tygodni w Japonii, w trakcie których zrobiliśmy tylko 3 wolne dni najbardziej urzekła opcja leżenia na futonie…

[EN] To South Korea we arrived by ferry and we both found out that going by ferry is much nice than flying by plane. You can go for a walk, have a nap, go for a coffee, go to eat somethig, do yoga… and if your ferry departure from Japan you will find sento onboard too :) To be honest after cycling 2700km in 7 weeks in Japan, during what we made only 3 rest days we found part with takin a rest on futon as best option…

IMG_0564

[PL] Na dwa dni zostaliśmy w Busan. Szczerze mówiąc Korea jawiła nam się jako coś bardzo zbliżonego do Japonii… nic bardziej mylnego. Pierwsze skojarzenie obojga z nas w trakcie piewszego dnia… Mołdawia?! Nie, Japonii to tu nie za wiele, ależ byliśmy w błędzie. Ludzie już nie tak pogodni i jakby więcej ich, na ulicach jakby więcej życia, tu ktoś coś gotuje, tu ktoś sprzedaje skarpetki na zimę, a w bocznej uliczce bałagan jak w prawdziwej Azji…
Przyzwyczajenie, że w Japonii samochody ustępowały nam pierwszeństwa na przejściach nawet jak mieliśmy czerwone, tutaj trochę nas zgnębiło. Tutaj nikt nie ustępuje pierwszeństwa, na ulicy nie ma żadnych zasad, światłeł niekoniecznie się przestrzega, każdy parkuje gdzie mu się podoba, klakson goni klakson, a mijające nas w szalonym tempie autobusy przyprawiają nas o niemały stres. Tak, tutaj na ulicy toczy się codzienna walka, która niezawsze dobrze się kończy, bo w ciągu dwóch dni widzieliśmy 3 wypadki ;) Całe szczęście, że mają tą ścieżkę rowerową aż do Seulu!
Urzekły nas za to w Busan cukiernie… ach! Cukiernie czy piekarnie w Azji na taką skalę też widzimy pierwszy raz. W jednej, która położona była na drodze do centrum byliśmy tyle razy, że aż nam zaproponowano kartę stałego klienta.
Mieliśmy szczęście być hostowani przez naprawdę fajnych ludzi, dzięki którym mieliśmy okazję spróbować trochę lokalnego jedzenia.
Wyrobiliśmy sobie rowerowy paszport i po dwóch dniach walki z ulicznym ruchem sobie pojechaliśmy w stronę Seulu.

IMG_0568 IMG_0570IMG_0576 IMG_0577IMG_0580 IMG_0599

[EN] We’ve stayed in Busan for 2 days. To be honest we imagined Korea as something simillar to Japan… we couldn’t be more wrong. First thought of both of us in first day… Moldova?! No, there is not much Japan in there, we were really wrong. People are not that happy and it’s more of them all around, there is more life on the streets, here someone is cooking something, there someone is selling socks for winter and in side road there is mess like in proper Asia…
We used to that in Japan, that cars even sometimes give us a way on the crossings even if we have red light, here we came back to the reality very quickly. Here nobody give a way to anybody, there is no rules on the streets, they don’t really care about traffic lights, people park their cars wherever, horn is followed by another horns and buses passing us so closely gave us a bit of stress. Yes, here you have to fight on the streets and it’s not easy, as during two days we’ve seen 3 traffic accidents ;). Luckily, they have bicycle path all the way to Seul!
From the other hand – we loved bakeries in Busan. We’ve never seen so many patisseries or bakeries in Asia before. In one which was located on the way to the city center we’ve been so many times, that in the end they even offered us a discount card.
We were lucky to be hosted by really nice poeple and because of that we had a chance to try some of the local food.
So, we made a bicycle passport and after two days of fighting with traffic we began our way to Seul.

IMG_0586 IMG_0589IMG_0595IMG_0596 IMG_0590

[PL] Jest zimno. Tak, wiedzieliśmy wcześniej że będzie, ale co innego podejmować decyzję w ciepłym pokoju w Tokyo, a co innego tu być. Wiemy też, że są ludzie którzy jeżdżą rowerem w jeszcze niższych temperaturach, jednak dla nas Korea na zimno, gdy rano w namiocie nasz termometr pokładowy pokazuje –6 stopni to już dośc duża przygoda. Szczerze mówiąc to nawet chwilami nie jest łatwo. Może nie byłoby tak źle, gdyby do minusowej temperatury w ciągu dnia nie dochodził permanentny silny wiatr w twarz, który powoduje, że toczymy się 10km/h, prawie strąca nas ze ścieżki rowerowej, że nie wspomnieć o przyjemności jaką niesie ze sobą lodowaty wiatr uderzający w skronie. No ale to, że jest zimno i niełatwo, wcale nie znaczy, że nie jest fajnie – wręcz przeciwnie ;).
Na dobry początek mieliśmy dwa ciepłe dni, chociaż jeden deszczowy. Pierwszego wyjechaliśmy tylko trochę za Busan i rozbiliśmy się w wiacie, a drugiego toczyliśmy się i toczyliśmy. Zaczął zapadać zmrok, my uparliśmy się że chcemy spać w wiacie i dalej się toczyliśmy. Zrobiło się zupełnie ciemno, zaczął padać deszcz, nie było miejsca żeby rozbić namiot a my dalej się toczyliśmy. Do wszystkiego wymienionego powyżej zrobiło się mega stromo pod górę, zjedliśmy w deszczu paczkę chrupiącego, słodkiego czegoś co miało 900 kalorii i zaczęliśmy się wpychać po górę. Tak się toczyliśmy, toczyliśmy, aż dotoczliśmy się… udało się. Znaleźliśmy wiatę ;).

IMG_0607 IMG_0614IMG_0616IMG_0619 IMG_0621IMG_0625 IMG_0627

[EN] It’s cold. Yes, we knew it before, but it’s different to make a decision in warm room in Tokyo, and different to be here. We also know, that there are some people who cycle in even lower temperatures, bot for us Korea served cold, when in the morning inside our tent our bike computer says its –6 degrees is an adventure for us. To be honest, it’s even not that easy in moments. Maybe it wouldn’t be that bad, if apart from minus temperatures there wouldn’t be that strong cold head wind, which makes us going 10km/h. almost blow us out from cycling path sometimes as well as it’s not that nice feeling when icy wind is heating your head. But, the fact that it’s cold and hard doesn’t mean we don’t enjoy it – we actually kind of like it ;).
For a good start we had a 2 warm days, even if one of these was raining. In first we just cycled a bit out of Busan and pitch a tent in a shed on the way, and on the second we were just cycling, and cycling. Sunset was coming, we were determinated to find another shed for second night so we were still cycling. It was completely dark, rain became stronger, there no place to pitch a tent and we were still cycling. Do all of this steep uphill joined, we ate a package of something crispy and sweet and what had 900 calories and we started pushing bikes up. So we were cycling… and cycling… and finally we… made it. Found a shed! ;).

IMG_0630 IMG_0626IMG_0640IMG_0638 IMG_0643

[PL] Staramy się szukać na noclegi wiaty, ale te szczerze mówiąc nie trafiają się aż tak często jak myśleliśmy. A właściwie to mijamy ich całkiem sporo, nie wiedzieć tylko czemu, zawsze rano, nigdy kiedy dobra by była na to pora.
Małym problemem stało się też dla nas jedzenie. Ścieżka idzie przez tereny zupełnie odludne, a w miejscowościach które mijamy nie zawsze jest sensowny sklep. Ostatnio zjechaliśmy do jednej, ale po znalezieniu jedynego sklepu i wejściu do środka okazało się, że do jedzenia za wiele rzeczy tam nie ma. Na środku małego pomieszczenia stała zamrażarka z pokruszonym lodem, po prawej parę paczek chipsów, a po lewej kilka butelek fanty. Mniej więcej tyle… a jak już się trafi jakiś większy sklep, to wywieszone lub przyklejone ceny są raczej rzadkością. Więc trzeba brać każdy produkt, który być może chciałoby się kupić i pójśc do kasy spytać ile kosztuje. Jak się trafiają knajpki, to samo mięso i wszystko po koreańsku. Nie jemy więc ostatnio jakoś wybitnie, zupka chińska, jakieś słodkie dziwne chrupiące rzeczy z paczki z napisem 750kcal i batoniki. A że nie mamy raczej ochoty skomplikowanie gotować przy minusach to gotujemy ekstremalną ilość ryżu – jeszcze z Japonii, który fakt faktem jest mega pyszny – i 1,5 litra zupy z torebki z Polski :D A jak, żurek, barszcz biały… a czy my pisaliśmy, że 10000km z Polski, w takiej Korei, można sobie kupić mrożone pierogi? Albo uszka? Autentycznie, kupiliśmy jedną paczkę – i kształt i ciasto, identyczne…
Jedyną rzeczą do jedzenia w mieście (o ile jakieś się raz na jakiś czas trafi) jest kimbab. Który generalnie przypomina do złudzenia sushi maki, ale podawany jest z kimchi i niezidentyfikowaną miseczką zupy.

IMG_0645 IMG_0648IMG_0651IMG_0654 IMG_0658IMG_0660 IMG_0668

[EN] We are trying to find a rest shed on the way for pitch a tent overnight, but honestly there is not as many of them as we thought. Actually we are passing a lot of them, but somehow always in the mornings, not in the afternoons nor evening when we need it.
We have a little problem with food. This cycling path is like a nature trail, it’s not going through the cities, and if we pass some on the left or right, it’s normaly very small and there is not always a proper shop. A few days ago we turned to one of these towns with hope to buy something to eat, but when we found some shop and entered it, there was not really much to eat there. A freezer with crushed ice in the front, some bags of crisps on the right, some bottles of fanta on the left. That’s it... and if we are lucky enough to find some bigger shop, there are no prices displayed. So you have to take everything you maybe would like to buy and go to the cashier to ask how much it cost. If we find some kind of restaurants, them are full of just meat and everything is oviously just in korean. So our diet lately is not the best on earth, some instant noodle soups, some sweet crispy packages of something with 950kcal written on the bag and chocolate bars. And as we don’t really feel like cooking complicated meal in minus temperatues we lately cook a lot of rice – delicious though, we still have it from Japan – and 1,5l of instant soup which we have from Poland :D Yeah, Żurek, white Barszcz (traditional polish soups)… did we write that 10000km away from Poland, in Korea, you can buy frozen… Pierogi? (traditional polish dumplings…) Or uszka? (some another kind of the same…). Shape, dough… exactly the same…
The only suitable thing which we found we can eat in the ities (if we are lucky enough to pass some from time to time) is kimbab, which generally looks almost like sushi maki, but it’s served with kimchi and bowl of some clear soup.

IMG_0685 IMG_0688IMG_0692 IMG_0695

[PL] W Korei rzeczywiście jest teraz zimno, ale ma też dużo ciepłych akcentów. W sklepie, w którym były tylko chipsy i fanta, co prawda do jedzenia nic nie znaleźliśmy, ale znaleźliśmy trochę międzyludzkiego ciepła, bo zanim odjechaliśmy, pani zrobiła nam gorącą czekoladę z torebki i wręczyła na drogę. Trochę cieplej się w mrozie po tym jechało.
Gdy znaleźliśmy miejsce na namiot i Kasia spytała się człowieka, który właśnie skończył pracę czy nie wie gdzie tu w okolicy jest sklep, ten stwierdził, że nie ma, ale 10 minut autem stąd jest, więc jak zostawi rower, to ją podrzuci…
Jednego dnia było nam wyjątkowo zimno. Stopy i dłonie mieliśmy jak z lodu, było wilgotno, bo przez większość dnia sypał śnieg, aż w końcu jakimś sposobem znaleźliśmy się wieczorem w jakimś miasteczku jedząc chińską zupkę. Temperatura była beznadziejna, jakieś pół stopnia na plusie, więc nie padał już tylko śnieg, ale śnieg z deszczem. Było ciemno, a w okolic nie było zuepłnie miejscówki żeby rozbić namiot. Trochę nas to złamało i po prawie 9 tygodniach tej podróży bez płatnego noclegu, chcieliśmy zostać w jakimś hotelu. Na horyzoncie widzieliśmy dwa – w jednym nie było wolnych pokoi, a drugi był zamknięty. Gdy zaczęliśmy jechać dalej, spotkaliśmy dwóch koreańskich rowerzystów, którzy byli w podobnej sytuacji co my. Wiedzieli gdzie jest jeszcze jeden i pojechaliśmy razem. Pokój okazał się o wiele tańszy niż myśleliśmy, że w Korei kosztują, a do tego miał podgrzewaną podłogę i gorący prysznic… długo się nie zastanawialiśmy. A rano gdy się zbieraliśmy, na rowerach znaleźlismy dwa batoniki i karteczkę od poznanych poprzedniego dnia rowerzystów – good luck, no. 301.

IMG_0671 IMG_0681

[EN] Maybe it’s cold in Korea, but it has a lot of warm moments. In the shop, where there were only crisps and fanta, in fact we didn’t found anything to eat, but we found a bit of warm from the people, because before we left, woman who was working there made instant hot chocolate and gave us for the way. It was much warmer after this in cold outside.
When we found spot for a tent and Kasia asked some guy who just finished his work and was leaving the buidling if he knows if there is any shop around, he said that there is none, but it’s one 10 minutes away by car and if she will leave her bike here he can give her a lift…
One day it was really cold for us. Feet and hands were totally freezing, it was humid, as for most of the day it was snowing a bit, and finally somehow we found ourselves in some small town in the evening eating instant noodles. Temperature was the worst, as it was 0,5 degree, so that was snow and rain together. It was dark and there was no spot for a tent around. We were a bit broken and for the first time after almost 9 weeks without paying for overnight stay we wanted to stay in some hotel. We cycled to two, which we have seen earlier. First was full and the second one was closed. When we were going to look for something else, we met two korean cyclists who was in the same situation, they knew where is another one and we cycled there together. The room was much cheaper than what we expected in Korea, and it had a floor heating and hot water… that was easy decision. And in the morning when we were leaving, we found something on our bikes. That was two chocolate bars and a note from those two Koreans who we met in previous evening – good luck, no. 301.

IMG_0676

RELATED POSTS

3 comments

  1. Podziwiam Wam za wytrwałość ;) Mnie zimny i mocny wiatr przeszkadzał latem, a co dopiero zimą ;) No ale zimą można się spodziewać zimna, latem się na nie narzeka bardziej :D Pozdrawiam serdecznie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej!! Podziwiam Was za jazdę w takich warunkach, na prawdę trzeba mieć jaja ;) Trzymam za Was mocno kciuki i życzę szerokiej drogi
    P.S jesteście dla mnie ogromną inspiracją, uwielbiam Was czytać! :))

    M.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej! ...dzięki! Za ciepłe słowa w tym mroźnym otoczeniu...;)

    OdpowiedzUsuń