last time about Kosova
30.7.08 Kasia i Przemo 5 Comments Category : Kosovo
Chciałam napisać coś więcej o Kosovie w którym zatrzymaliśmy się jak narazie najdłuzej. zostajemy do jutra rana...
Miasto Prishtina to stolica nie za duża w której jest bardzo bardzo dużo wyraźnych kontrastów... istnieją niepotrzebne obawy że jest tu niebezpiecznie? po mieście jezdzi bardzo duzo aut ONZu ale to wszytsko. a ze strony ludzi Kosovo jest bardzo przyjazne, na ulicy często się spotykamy z przyjaznym hello w naszym kierunku czasem ludzie nas zaczepiają tylko poto by zwyczjanie sobie porozmaiwać skąd jestesmy i takie tam..:) to miłe
Jak wygląda Kosovska kuchnia?
zacznijmy w takim razie od kuchni ulicy.. :P
na ulicy co kroku spotykamy sprzedawców oferujących grilowaną kukurydzę.. nam smakowała :)
dziś spacerując po ulicach Prishtiny wstąpiliśmy do jednej z licznych piekarenek w ktorej kupiliśmy coś co wyglądało dość apetycznie i było lokalnym specjałem... coś na wzór małej tarty? kosztowałlo jedyne 30 centów... i pierwsze co nam przyszło do głowy.. to ze jest to niesamowicie suche i chyba bedzie można zjeść dopiero po namoczeniu w mleku.. potem Przemo użył swoich nadprzyrodzonych sił i odłamał kawałek... wąchamy.. bo środek wygląda dość dziwnie... znany zapach ale co to jest?'
pierwsze gryzy i juz wszytsko jasne.... to placek upieczony ze zmielonych ziaren kukurydzy... bez dodatku przypraw.... dziwne w smaku... postanowiliśmy oddać dzieciom one pewnkie to lubia :)
teraz siedzimy i chrupiemy tadim... chrupkie słone ziarna kukurydzy [muszą mieć tu naprawde duże uprawy kukurydzy]
Z tutejszej kuchni to mają jeszcze bardzo dobre gotowane pomidory pokrojone w kostkę z papryką razem gotowane :D [obiad Przemka] i ciekawą w smaku paprykę faszerowaną miesem i ryżem [mój obiad] jest jeszcze tak jak chyba wszedzie na bałkanach [spotkaliśmy to w Czarnogórze] - burek.... ciasto filo rolowane z miesem i serem bądz szpinakiem [ ja wybrałam serową wersję na podwieczorek :)] rewelacja!
jedliśmy też lody uliczne z automatu... to coż w polsce są lepsze!
Żywimy sie w restauracji "Ben -af" którą Przemo bo mu łatwiej zwie 'u Abdula' :D
i tam jeszcze smakuje nam bardzo Oriz :D [ryż od Abdula z warzywami :D ]
to tyle co do jedzenia...
Dziś rano obudziła nas wrzawa jaką robią bawiące się dzieci... jak to Przemek zauważył od razu się z nimi zaprzyjaźniłam.. dzieci dostały z 10 zabawek i były przeszczesliwe... pózniej ładnie pozowały mi do zdjęc...:) a jak mamy się cieszyły jak widziały swoje pociech na aparacie... :)
Spacerując dzis po stolicy odkryliśmy całoroczne wesołe miasteczko:D
nie obyło się bez zajrzenia i tam :) była trampolina za 50 centów za 5 min ... pozwoliłam sobie skorzystać:D skakałam 7 i skakałabym pewnie i dłużej ale coż to już nie te lata ;p i po 7 min bylam juz wyczerpana:D
teraz juz w sumie tez jestem wyczerpana całodziennym spacerowniu po Prishtinie... a jutro ruszamy w dalszą drogę!!
ah no i znalezlismy dzis muzułmańską dzielnicę w kazdym badz razie ulice na której były sklepy z odzieżą dla muzułmanek i ja pozwolilam sobie wejsc i wydac całe 3 eurusy na Hijab do Iranu :)
A oto nowa porcja zdjęc z Kosova! :
Miasto Prishtina to stolica nie za duża w której jest bardzo bardzo dużo wyraźnych kontrastów... istnieją niepotrzebne obawy że jest tu niebezpiecznie? po mieście jezdzi bardzo duzo aut ONZu ale to wszytsko. a ze strony ludzi Kosovo jest bardzo przyjazne, na ulicy często się spotykamy z przyjaznym hello w naszym kierunku czasem ludzie nas zaczepiają tylko poto by zwyczjanie sobie porozmaiwać skąd jestesmy i takie tam..:) to miłe
Jak wygląda Kosovska kuchnia?
zacznijmy w takim razie od kuchni ulicy.. :P
na ulicy co kroku spotykamy sprzedawców oferujących grilowaną kukurydzę.. nam smakowała :)
dziś spacerując po ulicach Prishtiny wstąpiliśmy do jednej z licznych piekarenek w ktorej kupiliśmy coś co wyglądało dość apetycznie i było lokalnym specjałem... coś na wzór małej tarty? kosztowałlo jedyne 30 centów... i pierwsze co nam przyszło do głowy.. to ze jest to niesamowicie suche i chyba bedzie można zjeść dopiero po namoczeniu w mleku.. potem Przemo użył swoich nadprzyrodzonych sił i odłamał kawałek... wąchamy.. bo środek wygląda dość dziwnie... znany zapach ale co to jest?'
pierwsze gryzy i juz wszytsko jasne.... to placek upieczony ze zmielonych ziaren kukurydzy... bez dodatku przypraw.... dziwne w smaku... postanowiliśmy oddać dzieciom one pewnkie to lubia :)
teraz siedzimy i chrupiemy tadim... chrupkie słone ziarna kukurydzy [muszą mieć tu naprawde duże uprawy kukurydzy]
Z tutejszej kuchni to mają jeszcze bardzo dobre gotowane pomidory pokrojone w kostkę z papryką razem gotowane :D [obiad Przemka] i ciekawą w smaku paprykę faszerowaną miesem i ryżem [mój obiad] jest jeszcze tak jak chyba wszedzie na bałkanach [spotkaliśmy to w Czarnogórze] - burek.... ciasto filo rolowane z miesem i serem bądz szpinakiem [ ja wybrałam serową wersję na podwieczorek :)] rewelacja!
jedliśmy też lody uliczne z automatu... to coż w polsce są lepsze!
Żywimy sie w restauracji "Ben -af" którą Przemo bo mu łatwiej zwie 'u Abdula' :D
i tam jeszcze smakuje nam bardzo Oriz :D [ryż od Abdula z warzywami :D ]
to tyle co do jedzenia...
Dziś rano obudziła nas wrzawa jaką robią bawiące się dzieci... jak to Przemek zauważył od razu się z nimi zaprzyjaźniłam.. dzieci dostały z 10 zabawek i były przeszczesliwe... pózniej ładnie pozowały mi do zdjęc...:) a jak mamy się cieszyły jak widziały swoje pociech na aparacie... :)
Spacerując dzis po stolicy odkryliśmy całoroczne wesołe miasteczko:D
nie obyło się bez zajrzenia i tam :) była trampolina za 50 centów za 5 min ... pozwoliłam sobie skorzystać:D skakałam 7 i skakałabym pewnie i dłużej ale coż to już nie te lata ;p i po 7 min bylam juz wyczerpana:D
teraz juz w sumie tez jestem wyczerpana całodziennym spacerowniu po Prishtinie... a jutro ruszamy w dalszą drogę!!
ah no i znalezlismy dzis muzułmańską dzielnicę w kazdym badz razie ulice na której były sklepy z odzieżą dla muzułmanek i ja pozwolilam sobie wejsc i wydac całe 3 eurusy na Hijab do Iranu :)
A oto nowa porcja zdjęc z Kosova! :